Tajemniczy peruwiański

Pin
Send
Share
Send

Duży statek, który płynął z Ameryki Południowej do Europy, jak gigantyczne kamienie rzucane gigantycznymi falami oceanu. Wszyscy, którzy mieli przynajmniej trochę siły, od jakiegoś czasu uparcie stawiali opór temu niezłomnemu elementowi. Ale z drugiej strony niebezpieczeństwo podstępnie skradło: większość załogi i pasażerów była całkowicie wyczerpana jakąś nieznaną chorobą.

Beznadziejny był stan najwybitniejszego pasażera - namiestnika Peru, który nosił zawiłe imię Don Luis Geronimo Cabrera de Vobadilla hrabiego Qinghona. Przez kilka lat kierował jedną z najbogatszych hiszpańskich kolonii, Peru, a teraz pod koniec 1641 roku, wyczerpany tajemniczą chorobą, wracał do domu w Hiszpanii. Ta choroba była malarią. Spośród wielu cennych ładunków, które wypełniły ładownię, wicekról szczególnie martwił się losem ciężkiej, nieporęcznej beli, która zawierała kora, według miejscowych Indian, które dobrze leczyły malarię. Kosztem wielkich ofiar poszła do namiestnika, który był pierwszym Europejczykiem, który stał się właścicielem takiego skarbu. Z tą korą łączył nadzieję na uzdrowienie ze złymi chorobami. Ale na próżno, wyczerpany cierpieniem, próbował gryźć gorzką, płonącą korę w ustach: nikt nie wiedział, jak wykorzystać swoje lecznicze właściwości.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

Po długiej i trudnej podróży ciężko poobijany statek dotarł do Hiszpanii. Najgłośniejsi lekarze stolicy i innych miast wezwali do pacjenta. Nie mogli jednak pomóc: tajemnica użycia leczniczej kory nie była dla nich dostępna. Dlatego lekarze woleli traktować Tsinkhona starymi, ale, niestety, bezużytecznymi środkami, jak kurz egipskich mumii. Tak więc Tsinkhon zmarł na skutek malarii, ponieważ nie wykorzystał leku pobranego od tubylców.

Pierwszym, który dotarł do tajemnicy peruwiańskiego drzewa, byli przebiegli, wszechobecni jezuici. Po wytworzeniu proszku antymalarów z magicznej kory, nie zawahali się ogłosić, że jest to święte. Sam Papież, widząc w tym źródło wielkich zysków i niezawodny sposób wpływania na wiernych, pobłogosławił duchownych Kościoła katolickiego i pozwolił im rozpocząć spekulacje proszkiem. Jednak lekarze nie zaczęli wkrótce stosować nowego leku: nadal nie wiedzieli wystarczająco mocno o jego właściwościach ani sposobie stosowania.

Brutalna epidemia malarii rozprzestrzeniła się coraz bardziej w całej Europie i ostatecznie dotarła do Anglii. Chociaż w tym czasie pudry jezuickie sprawdziły się już jako bardzo skutecznezmagają się z dziką malarią, ale żaden szanujący się Anglik oczywiście nie mógł ich użyć. Kto w istocie zdecydowałby się wziąć proszki jezuitów w atmosferze ogólnej wrogości do wszystkiego, co było nawet w najmniejszym stopniu powiązane z papiestwem, które nienawidziło całej Anglii? Cromwell, największa postać w angielskiej rewolucji burżuazyjnej, która zachorowała na malarię, zdecydowanie odmówiła stosowania tego leku. Zmarł na malarię w 1658 roku, nie doświadczył ostatniej szansy na uratowanie.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

Kiedy epidemia malarii w wielu krajach przybrała wymiar całkowicie katastrofalny, nienawiść mas do jezuitów nasiliła się w najwyższym stopniu. Na przykład w Anglii zaczęto oskarżać ich o zamiar zatrucia wszystkich brytyjskich niekatolików swoim proszkiem, w tym królem, który właśnie zachorował na ciężką postać malarii. Wszystkie wysiłki lekarzy sądowych w celu złagodzenia jego losu były daremne. Oferty pomocy od katolickich mnichów zostały zdecydowanie odrzucone.

Nagle stało się coś nieoczekiwanego. Aby wyleczyć króla, zabrał go do tego czasu nieznany szaman, Talbor. Wyniki były oszałamiające: w ciągu zaledwie dwóch tygodni król został wyleczony ze złej choroby poprzez zażywanie gorzkiego lekarstwa na łyżce stojącej w ciągu trzech godzin.Przebiegły medyk odmówił podania składu i pochodzenia mikstury leczniczej. Jednak król, szczęśliwy, szybko umocniony, nie nalegał na to. Wyzwolony z poważnej choroby, hojnie podziękował swojemu wybawcy i specjalnym dekretem nadał mu tytuł lorda i królewskiego lekarza. Ponadto pozwolił Talborowi leczyć pacjentów w całym kraju.

Zazdrość w całym apartamencie królewskim, zwłaszcza lekarze sądowi, nie miała granic. Nie mogli tolerować rosnącej sławy lekarza ostatniego dnia. Cała szlachta na próżno starała się być leczona tylko Talborem. Nawet król francuski wysłał mu zaproszenie do Paryża, aby traktował swoją osobę i całą rodzinę królewską z powodu malarii. Wynik leczenia i tym razem zakończył się powodzeniem. Nowe lekarstwo było jeszcze większym triumfem dla Talborry, która jednak uparcie kontynuowała ochronę swojego sekretu. Dopiero gdy król Francji zaoferował przebiegłemu biznesmenowi 3000 złotych franków, wspaniałą emeryturę na życie i zobowiązał się nie ujawniać tajemnicy śmierci lekarza, Talbor poddał się. Okazało się, że leczył swoich pacjentów jedynie proszkiem jezuickim rozpuszczonym w winie.Ukrył tę okoliczność przed angielskim królem, ponieważ wiedział, że ryzykuje swoją głowę.

Ale w końcu nadszedł czas, kiedy cudowna medycyna przestała być monopolem jednostek. Uznano się za jedyny wiarygodny sposób walki z malarią śmiertelną. Dziesiątki, setki tysięcy Europejczyków pozbyły się straszliwej choroby za pomocą uzdrawiającej kory peruwiańskiego drzewa i nikt nie miał jasnego wyobrażenia o samym drzewie. Nawet Hiszpanie, którzy osiedlili się w Ameryce Południowej i znaleźli monopol na dostawę peruwiańskich towarów do Europy, nie mogli znaleźć jego miejsca pobytu.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

Miejscowi Indianie, do tej pory dobrze rozpoznani podstępne zwyczaje zdobywców, byli bardzo ostrożni. Zbiór "krewnych" (kory całej kory) powierzono tylko jego najbardziej pewnym ludziom (przy okazji, od krewnych indiańskich pochodzi nazwa chininy i alkaloid wyizolowany z chininy). Starzy tubylcy nauczyli młodych ludzi, że malaria pomoże wydalić okrutnych więźniów, jeśli nie zdołają rozwikłać tajemnicy drzewa cynamonu.

Po ujawnieniu sekretów uzdrawiających właściwości kory, pogodzili się, a poza tym zamieniła się w intratny handel dla nich. Nawiasem mówiąc, istnieje wiele legend o ujawnieniu tego sekretu, ale jedno z nich powtarza się częściej niż inne.Młoda Peruwiańska miłość hiszpańskiego żołnierza. Kiedy zachorował na malarię, a jego sytuacja stała się beznadziejna, dziewczyna postanowiła uratować mu życie korygującą korą. Żołnierz uczył się, a następnie odsłonił cenny sekret tubylców dla solidnej nagrody jednemu z jezuickich misjonarzy. Pospieszyli się, by usunąć żołnierza, i sekret, który stał się przedmiotem ich wymiany.

Długie próby przeniknięcia przez Europejczyków nieprzebytych zarośli lasów tropikalnych nie zakończyły się sukcesem. Dopiero w 1778 r. Jeden z członków francuskiej ekspedycji astronomicznej La Kondamino po raz pierwszy zobaczył drzewo chininy w rejonie Loxa. Wysłał do szwedzkiego naukowca Karla Lynne krótki opis go i próbkę zielnika. Było to podstawą pierwszych badań naukowych i cech botanicznych rośliny. Linnai nazwał to cingham.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

Tak więc upłynęło ponad sto lat, zanim ostatecznie rozwiązano uzdrawiające właściwości ładunku hrabiego Tsingkhona. Jakby w kpinie z niefortunnego wicekróla, jego imię zostaje przywłaszczone cudownemu peruwiańskiemu drzewu.

La Kondamina udało się zabrać ze sobą kilka drzewek drzewa cynamonowego, ale w drodze do Europy zginęły.

Najmłodszy członek francuskiego botaniku wyprawy Jussieux postanowił pozostać w Ameryce Południowej, aby szczegółowo zbadać drzewo chininy. Przez wiele lat ciężkiej pracy udało mu się ustalić, że drzewo rośnie pojedynczo na skalistych, trudno dostępnych stokach Andów, wznosząc się w góry na wysokości 2500-3000 metrów nad poziomem morza. Najpierw ustalił, że istnieje kilka gatunków tego drzewa, w szczególności cynamon jest biały, czerwony, żółty i szary.

Około 17 lat, pokonując liczne trudności, studiował tropikalne lasy Jussieux w Ameryce Południowej. Zebrał wiele cennych danych naukowych na temat tajemniczego drzewa. Ale zanim opuścił dom, jego sługa zniknął gdzieś razem ze wszystkimi materiałami badawczymi. Jussieux oszalał z szoku i zmarł wkrótce po powrocie do Francji. Tak smutno skończyła się kolejna próba rozwikłania zagadki peruwiańskiego drzewa. Najcenniejsze materiały, bezinteresownie zebrane przez naukowców, zniknęły bez śladu.

To jednak nie wyczerpuje tragicznych historii związanych z poszukiwaniem drzewa cinchona. Na początku XIX wieku grupa młodych, energicznych botaników z wiceprowincji Nowej Granady (dzisiejsza Kolumbia) podzielała smutny los Jyussieux.Wnieśli znaczący wkład w naukę tajemniczej rośliny: szczegółowo badali miejsca jej dystrybucji, sporządzili szczegółowy opis botaniczny, sporządzili liczne mapy i rysunki. Ale wybuchła wojna wyzwoleńcza narodów Kolumbii przeciwko hiszpańskim niewolnikom. Młodzi naukowcy nie pozostawali z dala od uczciwej walki. W jednej z walk w 1816 roku cała grupa wraz z jej przywódcą, utalentowanym botanikiem Francisco José de Calda, została schwytana przez wojska królewskie i skazana na śmierć. Na próżno więźniowie, martwiąc się losem ich pracy naukowej, poprosili o jakiś czas, aby odłożyć na bok egzekucję przynajmniej ich przywódcy: mieli nadzieję, że będzie miał czas skończyć prawie gotową monografię na drzewie. Kaci nie zwracali uwagi na ich prośby. Wszyscy naukowcy zostali straceni, a ich cenne materiały naukowe zostały wysłane do Madrytu, gdzie zniknęły bez śladu. Charakter i zakres tej pracy można ocenić przynajmniej dzięki temu, że manuskrypt wielowoluminowy otrzymał 5190 ilustracji i 711 map.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

Tak więc, kosztem znacznych strat, a czasem ofiar, stworzono prawo do przejęcia tajemnicy tego drzewa, ukrywając uwolnienie od wyniszczającej i często śmiertelnej choroby. Nic dziwnego, że kwinta szczekał dosłownie na wagę złota.Odważali go na najbardziej wrażliwych wagach farmaceutycznych, z zachowaniem środków ostrożności, aby nie przypadkowo się rozproszyć, aby nie stracić nawet szczypania. Wzięli lek w dużych dawkach. W trakcie leczenia konieczne było połknięcie około 120 gramów proszku lub wypicie kilku szklanek skoncentrowanej, niesamowicie gorzkiej nalewki kwinta. Taka procedura często była nieodparta dla pacjenta.

Ale w kraju dalekim od ojczyzny cinchony w Rosji otwarto możliwość leczenia malarii małymi, ale bardzo skutecznymi dawkami, które nie miały domieszki osób z zewnątrz, niepotrzebnych w leczeniu substancji. Za panowania Piotra I zaczęliśmy traktować ją kwinitem, a w 1816 r. Rosyjski naukowiec F. I. Giza po raz pierwszy na świecie wyizolował z kory cynamonowy alkaloid. Stwierdzono również, że oprócz chininy, cynamon zawiera do 30 innych alkaloidów. Pacjenci przyjmowali teraz tylko kilka gramów chininy w postaci małych dawek białego proszku lub tabletek wielkości grochu. Fabryki farmaceutyczne zaczęły powstawać pod nową receptą na przetwarzanie kory chinnaicznej.

Tymczasem pozyskiwanie kory w tropikalnych lasach Ameryki Południowej było nadal trudnym i ryzykownym przedsięwzięciem. Prawie każdego roku spadły wolumeny, a ceny chininy rosły systematycznie.Była pilna potrzeba hodowania chinchon na plantacjach, jak to było zrobione z gumowym hevea.

Ale jak zdobyć wystarczającą liczbę nasion cynamonu? W końcu rząd Peru i Boliwii, który pod groźbą śmierci zakazał eksportu nasion i młodych roślin z ich krajów, zaczął pomagać w zachowaniu tajemnicy Indian, teraz jednak z powodów komercyjnych.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

W tym czasie okazało się, że różne rodzaje drewna chininy zawierają różne ilości chininy. Najcenniejszym okazał się tsikhon kalisaya (prawdziwe drzewo chininowe), które jest bardzo powszechne w Boliwii.

Pierwszym Europejczykiem, który wspiął się do lasów tropikalnych w tym kraju w 1840 r. Był francuski botanik Veddel. Był zachwycony, gdy zobaczył tajemnicze drzewo z potężnym pniem i piękną srebrzystą korą. Liście, ciemnozielone na górnej stronie, były bladozielone na odwrotnej stronie, migotały, migotały, jakby setki kolorowych motyli trzepotało skrzydłami. Wśród korony były piękne kwiaty, niejasno przypominające liliowe szczotki. Dzielny naukowiec był w stanie potajemnie wyjąć trochę nasion cynamonu.Wysłał je do ogrodów botanicznych Europy. Jednak stworzenie plantacji przemysłowych tego drzewa wymagało znacznie więcej nasion. Podjęto wiele prób, ale wszystkie zakończyły się niepowodzeniem.

Niektóre sukcesy osiągnął botanik Ledger, ale kosztowało go to niesamowitą pracę. Mieszkał w Ameryce Południowej przez około 30 lat, studiując drzewo chryzantemy i zamierzając eksportować nasiona do Europy. Przez 16 lat naukowiec wysyłał jednego komisarza po drugim, by szukać cennych drzew i zbierać nasiona, ale Indianie zabili wszystkich jego wysłanników.

W 1845 roku Ledger miał wreszcie szczęście: los sprowadził go wraz z Indianinem, Manuelem Mameny, który okazał się niezbędnym asystentem. Mameni doskonale znała z dzieciństwa obszary, w których rosło 20 gatunków drzewa chinowego, łatwo odróżniał każdy gatunek z dystansu i dokładnie określał ilość chininy w korze. Jego oddanie dla Ledgera było nieograniczone, Hindus podejmował jakiekolwiek ryzyko. Mameni spędził kilka lat zbierając korę i zbierając nasiona. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy pokonując odległość 800 kilometrów, przez głuche zarośla, strome skały Andów i szybkie górskie potoki, wydał swemu panu zgromadzone dobro.Była to ostatnia podróż śmiałka: po powrocie do ojczyzny został schwytany i skazany na śmierć.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

Bohaterska praca Mameni nie poszła na marne. Zebrane przez niego nasiona wyrosły w nowych krajach. Wkrótce rozległe plantacje drzewa cinchona, zwanego ciszgonią tsikhona, zmieniły kolor na zielony. Niestety, nie jest to pierwszy raz w historii, kiedy wyczyn przypisany jest temu, który je popełnił. Manuel Mameny został wkrótce zupełnie zapomniany, a drzewo, które dzięki nim widziało nowe ziemie, nadal służyło ludzkości.

Trzeba powiedzieć, że przez wiele lat sama malaria stanowiła tajemnicę dla świata nauki. Lekarze opanowali już metody leczenia tej choroby, nauczyli się rozpoznawać jej objawy, a czynnik sprawczy nie był im znany. Aż do początku naszego stulecia, bagienne powietrze było uważane za przyczynę choroby, w języku włoskim "mała aria", z której, nawiasem mówiąc, nazwa choroby pochodzi. Dopiero gdy znany stał się prawdziwy czynnik chorobotwórczy - malaryczne plasmodium, gdy został ustanowiony (w 1891 r.) Przez rosyjskiego naukowca, profesora DL Romanovsky'ego, że chinina wywiera na niego wpływ, tajemnice choroby i narkotyków zaczęto uważać za ostatecznie ujawnione.

W tym czasie dokładnie zbadano biologię drzewa cynamonowego, jego kulturę i sposoby zbierania kory, zbadano i opisano około 40 nowych cennych gatunków i form. Do niedawna ponad 90 procent światowych rezerw chininy leczniczej było uprawianych na Jawie. Kora Chinna została tam zebrana, częściowo odcinając ją od pni i dużych gałęzi drzew. Czasami drzewa w wieku 6-8 lat zostały całkowicie wycięte i jednomyślnie wznowiono pędy ze świeżych pniaków.

Po wielkiej październikowej rewolucji socjalistycznej imperialiści, jak wiadomo, ogłosili blokadę Republiki Radzieckiej. Wśród towarów, których import do naszego kraju w tamtych latach nie był dozwolony, był chinina. Brak leków spowodował rozprzestrzenianie się malarii. Radzieccy naukowcy energicznie rozpoczęli poszukiwania sposobów na przezwyciężenie epidemii. Drenaż terenów podmokłych, dezynfekcja zbiorników, rzek w celu niszczenia larw komarów - nosicieli malarii nabrał szerokiego zakresu. Inne środki zapobiegawcze zaczęły być agresywnie realizowane.

Kora Cinchona, Cinchona (Cinchona)

Naukowcy chemiczni uparcie poszukiwali narkotyków syntetycznych, które zastąpiłyby chininę pochodzenia roślinnego.Tworząc krajowe leki przeciwmalaryczne, naukowcy radzieccy opierali się na odkryciu wielkiego rosyjskiego chemika A. M. Butlerova, który w ubiegłym wieku ustalił obecność rdzenia chinolinowego w cząsteczce chininy.

W 1925 r. W naszym kraju uzyskano pierwszy lek przeciwmalaryczny, jakim jest plazmoquinina. Następnie zsyntetyzowano plazmid, który miał szczególnie cenną właściwość: pacjent leczony tym lekiem przestał być niebezpieczny dla otaczających go osób i nie mógł już przekazywać im infekcji przez komarę malarii.

Następnie nasi naukowcy stworzyli bardzo skuteczny syntetyczny lek - Akrihin, który prawie całkowicie uratował kraj przed koniecznością kosztownej importowanej chininy. Nie tylko nie poddał się chininie, ale miał nad nim przewagę. Zsyntetyzowano również niezawodne środki do zwalczania tropikalnej malarii - półsheddrinę i preparaty skuteczne przeciwko konwencjonalnej malarii - chloridrynie i chryzocydzie.

Malaria została podbita w naszym kraju. Ale to wszystko stało się później. We wczesnych latach władzy radzieckiej główną nadzieją była naturalna chinina, a radzieccy botanicy zdecydowali się rozstrzygnąć Tsykonę w naszych subtropikach.Ale gdzie i jak znaleźć nasiona Cichona? Jak sprawić, by rozpieszczone tropikalne tereny rosły w naszych subtropikach tak surowo dla niego? Jak osiągnąć to, że dał chininę nie przez dziesięciolecia, kiedy kora gojenia się urośnie, ale znacznie szybciej?

Rozwiązanie pierwszego zadania skomplikowało się tym, że firmy, które skorzystały z chininy narzucały rygorystyczny zakaz eksportu nasion chichona. Ponadto nie wszystkie nasiona były potrzebne, ale najbardziej odporne na zimno.

Akademik Nikołaj Iwanowicz Wiłowow zasugerował, że najprawdopodobniej można je znaleźć w Peru. Talent utalentowanego naukowca był doskonale usprawiedliwiony tym razem: to właśnie w Peru znalazł to, czego szukał.

Drzewo Cinchona, cinghona (Cinchona)

Plantacja znajdowała się na wysokim zboczu ostróg południowoamerykańskich Andów. W tak chłodnych warunkach Vavilov nie widział jeszcze chininy. I chociaż wiedział, że gatunek ten nie ma wysokiej zawartości chininy (była to tsikhona o szerokich liściach), pewność co do tego, że to drzewo mogło stać się przodkiem plantacji cynkonu w naszych subtropikach, z każdą godziną stawało się coraz silniejsze.

Wciąż poszukując pozwolenia od lokalnych władz kolonialnych na inspekcję plantacji drzewa cinchona w Peru, Nikołaj Iwanowicz wielokrotnie słyszał od urzędników o zakazie eksportu nasion.Może nie wyjechałby z niczym z tej plantacji, gdyby późnym wieczorem, w przeddzień wyjazdu, gość, starszy Indianin, który pracował na plantacji, nie zajrzał do pokoju. Przeprosił za nieoczekiwaną wizytę i powiedział, że przybył, by dać sowieckiemu akademikowi skromny dar od pracowników plantacji. Oprócz zielnika najciekawszych roślin, próbek kory, drewna i kwiatów choinki, podał Mikołajowi Iwanowiczowi paczkę z napisem "chleb chlebowy" zapakowanym w gruby papier. Zauważywszy pytające spojrzenie akademickie, gość powiedział: "Zrobiliśmy mały błąd w inskrypcji: należy go odczytać jak drzewo chininy, ale ten błąd jest dla tych ... dla dżentelmenów".

Już w Suchumi, po wydrukowaniu tego cennego opakowania, naukowiec zobaczył zdrowe, pełnoziarniste nasiona cynamonu szerokolistnego. W załączonej notatce podano, że zostały zebrane z drzewa, które przyciąga rosyjskiego akademika.

Seria oryginalnych eksperymentów pozwoliła szybko osiągnąć kiełkowanie nasion. Następnie zastosowano bardziej skuteczną, wegetatywną metodę rozmnażania cinchona - zielone sadzonki. Szczegółowe badania chemiczne wykazały, że chinina zawiera chininę nie tylko w korze, ale także w drewnie, a nawet w liściach.

Jednak nie można było zmusić drzewa chininy do wzrostu w naszych strefach podzwrotnikowych: wszystko, co rosło nad wiosną i latem całkowicie zamarzło. Ani zawijanie się pni, ani specjalna dawka nawozów, ani zasypywanie ziemią czy płaszczem śnieżnym nie pomogły. Nawet spadek temperatury do +4, +5 stopni negatywnie wpłynął na cyngon.

A następnie N. I. Vavilov zaproponował, aby zamienić uparte drzewo w roślinę zielną, aby rosła tylko w okresie letnim. Teraz każdej wiosny na polach Adżarii rosły zielone rzędy drzew chininy. Po nadejściu jesieni młode rośliny z dużymi liśćmi osiągnęły prawie metr wysokości. Późną jesienią rośliny chinna kosiły jak kukurydza lub słonecznik podczas kiszenia. Potem zostały przetworzone świeże łodygi z liśćmi tsikhona, nowy sowiecki lek przeciwmalaryczny - hinet, który wcale nie był gorszy od południowoamerykańskiej lub jawajskiej chininy.

Tak więc ostatnia tajemnica Chinghony została rozwiązana.

Linki do materiałów:

  • S.I. Iwczenko - Zarezerwuj o drzewach

Pin
Send
Share
Send

Obejrzyj wideo: Tajemnicza mumia Obcza odnaleziony na płaskowyżu Nazca w Peru (Może 2024).